Ale coż mogę zrobić, tak jest jak się zakłada bloga modowego a potem przez połowę dnia biega się(czyt. leży) w dresie. Ba, w piżamie! Ale w tym drugim przypadku można by doszukać się modowej inspiracji ot choćby od Hugh'a Hefnera. Dresu niestety nic nie ratuje. Najgorsze jest to, że obecny stan ducha przedstawia pogląd typu " mam w dupie jak wyglądam" i tak jak nie widać wiosny tak u mnie nie widać zmiany nastawienia. Najgorzej mają przypadkowi przechodnie kiedy to w godzinach wieczornych wypuszczam się z moim 4 psami na spacer w mega seksownym polarowym kombinezonie w cętki, z uszami, do pełni szczęścia brakuje ogona, plus make up - no make-up z naciskiem na no. Ten zimowy tygrys z pewnością wylądowałby na głownej w "faszyn from raszyn".
Jak żyć?
a tam bad bloger - bloger też potrzebuje czasem przerwy!
OdpowiedzUsuńmiłych kąpieli :)))
Lona
haha, masz świetny styl pisania :) Ja też nie mogę się pozbierać z dodawaniem postów regularnie. :)
OdpowiedzUsuń